Translate

piątek, 25 stycznia 2013

piękne jesienne wieczory

Stoję teraz w parku


W pewnym jego zakamarku.



Deszcz,wilgoć, mgła




Gdzieś w oddali widać leżące ciała.



Nie, to tylko jeden człowiek, jedno ciało



To wcale nie dużo, ale i nie mało.



Powieki zapewne przykrywają całkowicie jego oczy



A obok po chodniku ciemna zmora kroczy.



Szelest, szmer i coś w popłochu ucieka



Szum... to znak, że niedaleko jest rzeka.



Rzeka pełna głów i trupów



Słychać odgłos łamanych kręgosłupów.



Ciemność coraz głębsza, niebo niby atramentem zalane



I znów odgłos, jak gdyby patyki łamane.



Jest zimno, zaczyna padać deszcz




Ujrzawszy czyiś cień, przechodzi mnie dreszcz.



Zaczynam uciekać, oddycham ciężko i z trudem



Wybiegam z parku, udało się jakimś cudem.



Rozglądam się wkoło i oczom nie wierzę



Znów w parku... mam dość, oddaję się w ofierze.





„Qui vivra, verra. – Kto przeżyje, zobaczy.“


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz